Agnieszka i Maciej Leśnik w czasach licealnych marzyli o dalekich podróżach w nieznane miejsca. Momentem rozpoczynającym przygodę z podróżowaniem okazał się pierwszy lot na Sardynię, który wyniósł jedynie 100 zł.
- Był to stosunkowo intensywny rok. Zwiedziliśmy w ten sposób jeszcze Ukrainę, Czechy i Polskie Morze. Każda z tych wycieczek była wyjątkowa, byliśmy zachwyceni pięknem odwiedzanych miejsc, ale ciągle nam czegoś brakowało, a była to po prostu wolność - pisze Agnieszka i Maciek
Przygoda z busem
Mobilny dom na kółkach
Młodzi podróżnicy opowiadają, że w momencie, gdy pierwszy raz wjechali na swoją posesję, to ich babcia złapała się za głowę.
- Co wyście kupili!? Tym nawet nie zajedziecie do pierwszego skrzyżowania - usłyszeli od babci po pierwszym przyjeździe do domu
Z racji tego, że samochód był mocno wyeksploatowany prace adaptacyjne były intensywne. Maciek wymienił zużyty rozrząd na nowy i rozpoczął prace blacharskie, które trwały cztery dni, aby następnie zająć się malowaniem pojazdu.
- Po skończonym etapie zewnętrznym przeszliśmy do środka. Zaczęliśmy od naklejenia nowego materiału na podsufitkę. Następnie oświetlenie oraz szafki - opowiadają podróżnicy
Pierwsza wyprawa busem
- Był to dla nas obojga sentyment z racji wycieczek szkolnych w Pieniny. Co ciekawe byliśmy razem na tej samej wycieczce nie wiedząc jeszcze osobie, że istniejemy - relacjonują na swoim blogu
Młodzi Knurowianie uważają, że kupno busa i przerobienie go w mobilny domek, to najlepiej wydane pieniądze w życiu.
- Nawet nie spodziewaliśmy się, że podróżowanie tak nam się spodoba. Ciężko wysiedzieć w domu - mówi Agnieszka i Maciek
Zdaniem młodych podróżników najwygodniejszym rozwiązaniem jest bus, w którym masz wszystko czego potrzebujesz. Musisz się zatrzymać bo dziecko płacze - nie ma problemu, jesteś zmęczony dalszą jazdą - nie ma problemu, jesteś głodny - nie ma problemu. Masz wszystko czego potrzebujesz w tak małej przestrzeni. W końcu to mały dom na kółkach.
Źródło: https://mystery-bus.blogspot.c... oraz https://m.facebook.com/mystery...