Mimo powojennych problemów nękających Niemcy - do terytorialnego okrojenia i gigantycznych odszkodowań w latach 20. doszła hiperinflacja, praktyczny krach rynku finansowego, drastyczny spadek wartości płac oraz wzrost bezrobocia - niemiecki Górny Śląsk, o dziwo, wszedł w okres dynamicznego rozwoju. Rząd Republiki Weimarskiej poważnie doinwestowywał właśnie okaleczone kresy wschodnie kraju. W ramach "programu pomocy dla niemieckiego wschodu "wpompowano w Śląsk milionowe sumy. W związku z okupacją Zagłębia Saary nastała też koniunktura na śląski węgiel. W dodatku w 1926 roku w Wielkiej Brytanii zastrajkowali górnicy. W efekcie w górnośląskich kopalniach o 100 procent zwiększono wydobycie.
Na metropolię zaczęły wyrastać Gliwice, gdzie funkcjonowały wielkie zakłady przemysłowe Vereinigte Oberslesische Huttenwerke AG i gdzie mieściła się centrala spółki kolejowej Oberslesische-Eisenbahn-Bedarfs-Gesselschaft. W prężnie rozwijającym się mieście powstało wiele nowoczesnych budynków użyteczności publicznej. Rozwijało się budownictwo mieszkaniowe, przybywało nowych osiedli.
Gliwice i Trójmiasto
W latach 1927-1930 bawiono się (choć całkiem poważnie) z koncepcją śląskiego Tripolis, to znaczy integracji Bytomia, Gliwic i Zabrza.
W ramach globalnego planu odbudowy gospodarczej państwa, w 1926 roku powstał projekt jednolitego rozwoju gospodarczego, administracyjnego i socjalnego górnośląskiego okręgu przemysłowego (prof. Gerlach), który stał się podstawą dla opracowanych w latach następnych przez zespół pracowników Urzędów Budowlanych Bytomia, Zabrza i Gliwic projektów urbanistycznych wielkomiejskiego ośrodka przemysłowego - piszą autorzy rozdziału poświęconego historii sztuki Górnego Śląska (Ewa Chojecka, Jerzy Gorzelik, Irma Kozina, Barbara Szczypka-Gwiazda) w "Historii Górnego Śląska", pracy zbiorowej pod redakcją Joachima Bahlckego, Ryszarda Kaczmarka i Dana Gawreckiego.
Narodził się też wizjonerski pomysł zbudowania od podstaw nowoczesnego centrum planowanej metropolii. Przegrała z koncepcją "odrębnych przestrzeni reprezentacyjnych" każdego z członów trójmiasta. Przegrała oczywiście na pozór, gdyż ostatecznie obie idee okazały się utopijne. Monumentalne projekty nowego, gigantycznego ratusza w Gliwicach nigdy nie doczekały się realizacji.
Paradoksalnie - zważywszy na to, jak później pogardliwie traktowali naziści polską architekturę modernistyczną w okupowanych od 1939 roku Katowicach - niemieckiemu budownictwu na Górnym Śląsku tej epoki ton nadawał właśnie modernizm. Obie strony rywalizacji, Polska i Niemcy, mimowolnie podążały równoległymi drogami rozwoju. Polacy ze względów politycznych, odcinając się od neogotyku, postrzeganego jako niemiecki wymysł, a więc negatywnie. Niemcy - zwyczajnie prąc do przodu w poszukiwaniu nowych rozwiązań i inspiracji. Jedni i drudzy dostrzegli je za Wielką Wodą, w nowoczesnej architekturze amerykańskiej. Wśród niemieckich realizacji królował ekspresjonizm. Jego klasycznym przykładem było liceum imienia Eichendorffa w Gliwicach.
Duma Gliwic: Dom Tekstylny Weichmanna
Jednak klejnotem gliwickiego modernizmu i być może najcenniejszym zabytkiem architektury XX wieku na Górnym Śląsku jest Dom Tekstylny Weichmanna (Seidenhaus Weichmann). To budynek, który przed wiekiem zainicjował światową rewolucję w projektowaniu.
Dom Tekstylny Weichmanna zbudowano w 1922 r. Inwestor Erwin Weichmann był śląskim Żydem, urodzonym we Wrocławiu w 1891 r. Studiował w Berlinie, gdzie poznał Ericha Mendelsohna, który już niebawem stał się wschodzącą gwiazdą niemieckiego ekspresjonizmu. I to właśnie Mendelsohn zaprojektował Dom Tekstylny. Jego dzieło zyskało światowy rozgłos, a w 1923 r. na prestiżowej wystawie w Weimarze zaprezentowano go jako wzorcowy obiekt. Obecnie trwa procedura, mająca na celu wpisanie dzieł Mendelsohna na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zaś jedno z nich, bez wątpienia wybitne, stanowi dumę Gliwic.
Może Cię zainteresować: