Nie milkną echa tragicznego zdarzenia, do którego doszło tuż przed godz. 6 rano w sobotę 31 lipca 2021 r. w rejonie ulic Mickiewicza i Stawowej w centrum Katowic.
31-letni kierowca autobusu ZTM śmiertelnie potrącił 19-letnią kobietę. Przed autobusem, na ulicy, toczyła się bójka. Chuligani biegli również za i obok autobusu. Na filmie, który nagrała osoba stojąca niedaleko autobusu widać, jak kierowca rusza mimo że przed nim są ludzie. Autobus uderza w stojącą tyłem do niego młodą kobietę i wciąga ją pod podwozie. Kierowca autobusu odjechał z miejsca wypadku.
Kierowcy grozi nawet dożywocie
Katowiccy policjanci szybko zatrzymali mężczyznę. Przedstawiono mu zarzut zabójstwa (uznano, że działał celowo) i usiłowania zabójstwa dwóch kolejnych osób. Prokuratura Rejonowa Katowice Północ wystąpiła z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie zatrzymanego. Mężczyzna został aresztowany na okres 3 miesięcy. Podejrzanemu grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Kierowca, jak informowała w niedzielę 1 sierpnia, prokurator Monika Łata z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, przyznał się do zarzucanych mu czynów tylko częściowo.
Brał środki antydepresyjne i przeciwbólowe
- Stwierdził, że obawiał się o swoje życie i zdrowie. Bał się, że zostanie zaatakowany przez grupę ludzi, zarówno z prawej, jak i z lewej strony; dlatego ruszył autobusem - mówiła Monika Łata w czasie briefingu przed budynkiem katowickiej prokuratury.
Kierowcę autobusu przebadano pod kątem obecności w jego organizmie alkoholu, narkotyków i innych substancji. Okazało się, że w momencie tragicznego zdarzenia nie był ani pijany, ani pod wpływem narkotyków. Jednak, jak informuje katowicka prokuratura, opinia toksykologiczna wykazała, że Łukasz T. zażywał antydepresanty i środki przeciwbólowe. Trwają ustalenia, czy mogły mieć one wpływ na jego zachowanie.
Ofiara wypadku, 19-latka, pochodziła ze Świętochłowic. Osierociła dwójkę dzieci