We wtorek, czyli 9 listopada 2021 roku na terenie parku między ul. Dworcową, a ul. Kopalnianą w Knurowie zostało zorganizowane wydarzenie mające na celu upamiętnić trzydziestoletnią Izabelę, która zmarła na Oddziale Neonatologicznym i Położniczo-Ginekologicznym w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie.
Zapytaliśmy uczestników wtorkowego zgromadzenia, co ich motywowało, aby wziąć udział w tym wydarzeniu.
Mam dwójkę synów i oni kiedyś też będą chcieli mieć dzieci. Ja na szczęście nie będę rodziła, więc się nie obawiam tego co nam zgotowali, natomiast nie chciałabym, żeby moje dzieci stanęły przed wyborem, czy wybrać życie matki lub dziecka , a może wybrać śmierć obydwóch. Małymi krokami na każdym marszu jestem, gdzie tylko mogę i będę to robiła tak długo jak będzie trzeba - powiedziała nam jedna z uczestniczek
Uczestniczka: Coraz bardziej boję się zostać matką w tym kraju
Jedna z uczestniczej wtorkowego wydarzenia powiedziała nam, że obawia się zostać matką argumentując to faktem, iż w przypadku poronienia boi się konsekwencji prawnych ze strony prokuratury.
Coraz bardziej boję się zostać matką w tym kraju. Najbardziej boje się tego, że poronie i wtedy spadnie na mnie prokuratura, bo może zrobiłam to specjalnie? Nie chce dopuścić do takiej sytuacji, aby spotkało to mnie, ani jakąkolwiek inną kobietę dlatego tu jestem i wspieram inne dziewczyny, które to przeszły. Nie możemy dopuścić do tego, aby to dłużej trwało - mówi nam narzeczona od organizatora wtorkowego wydarzenia
Pszczyna. Błąd lekarzy czy fatalne prawo?
O sprawie śmierci trzydziestoletniej kobiety w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie od kilku dni mówi cała Polska. Pani Izabela trafiła tam po odpłynięciu płynu owodniowego, a jej stan stopniowo się pogarszał.
- Przeprowadzono kolejne badania, w tym badanie krwi. Ustalono, że występuje podwyższony poziom CRP, czyli zakażenie organizmu i podwyższona temperatura ciała pokrzywdzonej. Wykonano USG, które wskazało, że płód w dwudziestym drugim tygodniu ciąży obumarł. Wtedy podjęto decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia i przewiezieniu pacjentki na blok operacyjny - informowała prok. Agnieszka Wichary z Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Niestety kobieta zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Śledczy badają, czy lekarze dopuścili się błędu w sztuce medycznej. W komentarzach dotyczących śmierci pani Izabeli, a także w jej wiadomościach do rodziny, pojawia się jednak wątek dotyczący zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce.
- Lekarz nie może zasłaniać się prawem mówiącym o ograniczeniu aborcji, tylko musi ratować życie, więc zawsze zachowanie lekarza będzie w pierwszej kolejności weryfikowane pod kątem błędu medycznego. Jednak nie można pominąć otoczenia prawnego, w jakim poruszamy się po orzeczeniu trybunału - przyznała w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" mec. Jolanta Budzowska, reprezentująca rodzinę zmarłej pacjentki.
Szpital w Pszczynie zawiesił dwóch lekarzy po śmierci pacjentki w ciąży
Trzydziestoletnia pacjentka zmarła w pszczyńskim szpitalu. Dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżury w czasie jej pobytu, zostało zawieszonych w związku z toczącym się postępowaniem wyjaśniającym. "W chwili obecnej lekarze nie pełnią w placówce swoich obowiązków" - oświadczył Szpital Powiatowy w Pszczynie.
Szpital Powiatowy w Pszczynie poinformował o czynnościach, jakie podjęto po śmierci trzydziestoletniej Izabeli na Oddziale Neonatologicznym i Położniczo-Ginekologicznym.
— Dyrekcja szpitala bezpośrednio po tragicznym zdarzeniu przeprowadziła postępowanie wyjaśniające, przegląd procedur oraz sposobu działania oddziału. Na bieżąco i z najwyższą powagą weryfikuje również informacje pojawiające się w przestrzeni publicznej - czytamy w oświadczeniu Szpitala Powiatowego w Pszczynie.
Rodzina zmarłej udostępniła m.in. SMS-y, w których pacjentka pisała: "Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć".
W piątek, 5 listopada, placówka zawiesiła dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie, kiedy rozegrał się dramat ciężarnej kobiety. — W chwili obecnej lekarze nie pełnią w placówce swoich obowiązków - oświadczono.