Dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach odebrał zgłoszenie o pędzącym pod prąd DTŚ samochodzie. Zgłaszający niebezpieczną sytuację gliwiczanin nie zdążył nawet rozpoznać jego marki. Wskazał jedynie, że to najprawdopodobniej kombi, ciemnego koloru, a kierowca ma na głowie czapkę z daszkiem.
- Tego rodzaju zgłoszenie natychmiast kwalifikowane jest jako zagrożenie życia i zdrowia, które posiada status „Pilne”. Dyżurny wysłał w pościg dwa radiowozy. Po chwili odebrano zgłoszenie od innego kierowcy, który był pewny, że prowadzący granatowe audi A4 mężczyzna jest nietrzeźwy. Ten świadek miał możliwość ruszenia za podejrzanym i przekazywania, gdzie się przemieszcza - tłumaczy podinsp. Marek Słomski.
Kierowca w końcu zjechał na autostradę A4, gdzie pościg przejął ścigacz z wydziału ruchu drogowego. Udało się go zatrzymać w rejonie MOP Proboszczowice. Za kierownicą siedział 27-letni mieszkaniec Oławy, który wydmuchał ponad dwa promile alkoholu. W tym stanie zamierzał dojechać do oddalonego od Gliwic o około 130 kilometrów domu.
- Okazało się też, że mężczyzna posiada dwa aktywne zakazy kierowania pojazdami, wydane przez Sąd Rejonowy w Nowym Targu (...) Musiał być prowadzony przez mundurowych, gdyż nie był w stanie ustać na nogach. Został przetransportowany do policyjnego aresztu, a auto odholowano na policyjny parking - informuje podinsp. Marek Słomski.
Na wniosek Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód 27-latek został objęty dozorem. Będzie musiał informować mundurowych o każdej zmianie miejsca pobytu powyżej pięciu dni. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności, a także wysoka grzywna.
Może Cię zainteresować: