Już drugą dobę trwa akcja ratunkowa w kopalni Pniówek. Zastęp ratowników górniczych uruchomił podziemną wentylację specjalnie zbudowanym lutniociągiem tłoczącym powietrze. Ratownicy powoli zbliżają się do ściany, przy której mogą być uwięzieni pod ziemią górnicy.
Akcja ratunkowa w podziemiach KWK "Pniówek"
Akcja ratunkowa po dwóch wybuchach metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach trwa już 45 godzin. Ze względu na duże stężenie metanu, dostęp do siedmiu zaginionych górników jest bardzo trudny. Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia, poinformowała właśnie, że ratownicy górniczy znajdują się około 280 metrów od skrzyżowania chodnika nadścianowego ze ścianą.
- Bez dodatkowego doprowadzenia powietrza, wejście ratowników w ten rejon byłoby niemożliwe. Musieliśmy wycofać ludzi i wykonać odrębną wentylację - powiedział Tomasz Cudny, prezes zarządu JSW. - Zastępy ratownicze idą po ludzi, z którymi nie mamy obecnie kontaktu. W tej chwili ich bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze - dodał Cudny.
Pod ziemią cały czas działa linia chromatograficzna, która umożliwia stały pomiar atmosfery, ostrzegając przed niebezpiecznym dla zastępów ratowniczych stężeniem gazów.
- Obecnie poruszamy się odcinkami dwudziestometrowymi, chodnikiem przyścianowym. Ratownicy poruszają się sukcesywnie, z kilkunastominutowymi odstępami, ponieważ muszą stale kontrolować atmosferę. Dopiero po zmierzeniu stężenia gazów i po ocenie ratowników budowany jest kolejny odcinek lutniociągu, który doprowadza świeże powietrze i usuwa nagromadzenie gazów uniemożliwiających penetrację wyrobiska przyścianowego - wyjaśnił Edward Paździorko, zastępca prezesa zarządu JSW ds. technicznych i operacyjnych.
Członkowie zarządu JSW spotkali się dziś rano z rodzinami pracowników uwięzionych kilometr pod ziemią. Wciąż nie udało się dotrzeć do siedmiu osób, w tym pięciu ratowników górniczych.
Obecny bilans ofiar dwóch wybuchów metanu w kopalni KWK Pniówek w Pawłowicach to 5 osób. W szpitalach przebywa kolejne 25 osób.
Prezydent Andrzej Duda przyjechał do Pawłowic
Do KWK Pniówek przyjechał prezydent Andrzej Duda, który wziął udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego, a także spotkał się z ratownikami, którzy byli tysiąc metrów pod ziemią w chwili drugiego wybuchu metanu, ale udało im się wydostać na górę.
- Niestety, wszyscy wiemy, że ta praca, praca na dole w kopalni, wiąże się z ryzykiem. Czasem dochodzi do katastrofy i tak się właśnie stało. To najstraszniejsza katastrofa w dziejach "Pniówka". Wiemy, że pięciu górników nie żyje, wśród nich są ratownicy. Sześć osób w bardzo ciężkim stanie przebywa w (Centrum Leczenia Oparzeń - przyp. red.) Siemianowicach Śląskich - powiedział Andrzej Duda podczas spotkania z mediami.
- Ratownicy zawsze powtarzają, że idą po żywych. Módlmy się, aby tak się stało. Wszystko w rękach opatrzności. Raz jeszcze proszę, najbliższych tych, którzy zginęli, aby przyjęli moje wyrazy współczucia. To bardzo trudna sytuacja - podkreślił prezydent Andrzej Duda.