W niedzielę, czyli 27 lutego 2022 roku - kilka dni po rozpoczęciu bombardowań ukraińskiego terytorium - do naszego miasta przybyli pierwsi uchodźcy, którzy uciekali przed inwazją rosyjskich wojsk.
Pani Maria Polywka z Knurowa przyjęła ukraińskich uchodźców
Trójkę kobiet oraz pięcioro dzieci z Ukrainy przyjęła do swojego domu pani Maria Polywka z Knurowa.
- Zrobiliśmy to całkowicie odpowiedzialnie. Choć nie wiedzieliśmy kim oni będą, ani na ile przyjadą, nie znaliśmy ich statusu, wieku, płci, powiązania rodzinnego, czy są ludźmi uczciwymi, z nałogami itd itp. to wiedzieliśmy, że trzeba pomóc ludziom w potrzebie. I już! Tak po prostu, po ludzku... - relacjonuje pani Ilona Polywka
Przyjęcie ośmiu obcych osób musiało oznaczać ogromne zmiany w dotychczasowym porządku domowym. Dzieci musiały przeprowadzić się do jednego pokoju, aby zwolnić miejsce dla nowych gości.
- Kiedy nasi goście przekroczyli próg naszego domu- zmieniło się wszystko. Trzeba było przełamać barierę językową- "hello" na początek musiało wystarczyć. Ciepła zupa przełamała pierwsze lody. Puszczona muzyka przy toalecie pomogła pozbyć się wstydu korzystania z niej po długim czasie nie wypróżniania się na granicy. Ale strach przed nieznanym i smutek w oczach pozostał. Bardzo ważne jest by zapewnić wtedy intymność, pozwolić gościom się wypłakać i pobyć w samotności. U nas wyszło to naturalnie, bo następnego dnia musieliśmy wszyscy pójść do pracy i szkoły - czytamy we wpisie knurowianki, która przyjęła uchodźców z Ukrainy
Pozytywne zaskoczenie
Rodzina przed pójściem do pracy oraz szkoły zastanawiała się, co zastanie po powrocie. Okazało się, że w domu czekało miłe zaskoczenie.
- Goście mieli czas dla siebie. Dostali instrukcję gdzie jest lodówka i nr tel do nas. Nie wiedzieliśmy co zastaniemy po powrocie. Czy w ogóle będzie co zbierać ;) ale zaryzykowaliśmy. I co? Zastaliśmy dom pełen ludzi, pościelone łóżka, bawiące się dzieci - relacjonuje rodzina
Pełna historia państwa Polywko
Historia przyjęcia uchodźców w obliczu tak wielkiej tragedii jaką jest Wojna na terytorium Ukrainy chwyta za serce… dlatego postanowiliśmy załączyć ją w całości w niniejszym artykule:
INSTRUKCJA POMOCY UCHODŹCOM, czyli parę słów dla osób, które mają jakiekolwiek wątpliwości czy przyjmować uchodźców i czy im pomagać...
Kiedy podjęliśmy decyzję całą naszą 8-osobową rodziną, by przyjąć pod swój dach gości z Ukrainy - zrobiliśmy to całkowicie odpowiedzialnie. Choć nie wiedzieliśmy kim oni będą, ani na ile przyjadą, nie znaliśmy ich statusu, wieku, płci, powiązania rodzinnego, czy są ludźmi uczciwymi, z nałogami itd itp. to wiedzieliśmy, że trzeba pomóc ludziom w potrzebie. I już! Tak po prostu, po ludzku... Nie oczekiwaliśmy żadnej pomocy od nikogo.
Podzieliliśmy się obowiązkami i wszystkimi sprawami. Nie liczyliśmy na takie wsparcie jakie w efekcie otrzymaliśmy. Byliśmy nastawieni, że będziemy zdani na siebie i wsparcie najbliższej rodziny. Liczyliśmy się też z tym, że może to być długoterminowe. Z tym trzeba się liczyć! Ale decyzja została podjęta więc poprzestawialiśmy parę przedmiotów, do tego doszła przeprowadzka naszych dzieci do jednego pokoju, by zwolnić kąt dla gości. Odgrzebaliśmy łóżeczko niemowlęce. Szybki plan zagospodarowania przestrzeni, ciepła zupa w garnku i parę maskotek na początek do przytulania. ;)
Kiedy nasi goście przekroczyli próg naszego domu- zmieniło się wszystko. Trzeba było przełamać barierę językową- "hello" na początek musiało wystarczyć. Ciepła zupa przełamała pierwsze lody. Puszczona muzyka przy toalecie pomogła pozbyć się wstydu korzystania z niej po długim czasie nie wypróżniania się na granicy. Ale strach przed nieznanym i smutek w oczach pozostał. Bardzo ważne jest by zapewnić wtedy intymność, pozwolić gościom się wypłakać i pobyć w samotności. U nas wyszło to naturalnie, bo następnego dnia musieliśmy wszyscy pójść do pracy i szkoły. Goście mieli czas dla siebie. Dostali instrukcję gdzie jest lodówka i nr tel do nas. Nie wiedzieliśmy co zastaniemy po powrocie. Czy w ogóle będzie co zbierać ;) ale zaryzykowaliśmy. I co? Zastaliśmy dom pełen ludzi, pościelone łóżka, bawiące się dzieci...
Tutaj ważne!- jeśli przyjmujesz dzieci, zapewnij im zabawki stosowne do wieku, kolorowanki, kartki i kredki do malowania, gry NIE WYMAGAJĄCE instrukcji w j. polskim. U nas sprawdził się Twister, Uno, Jenga... Do tego na Netflixie są bajki w j.ukrainskim ;)
Obiad dla gości już pierwszego dnia przywiozła dobra dusza, która dowiedziała się o naszej sytuacji. Rano na progu leżały trzy bochenki chleba. Zresztą nie tylko obiad i chleb do nas trafił... Wieść się szybko rozniosła w Knurowie i nie tylko. A ludzi dobrej woli nie brakuje- UWIERZ MI NA SŁOWO!
Zasypała nas dosłownie lawina wszystkiego- słodycze, kosmetyki, środki czystości, zabawki, do tego czyste i pachnące ubrania czy buty... Tutaj również ważna informacja- NIE RÓBMY u siebie porządków w szafie pozbywając się byle czego. Jeśli chcemy coś podarować, dostosujmy rzeczy do pory roku i rozmiaru danej osoby. Pamiętajmy, że te osoby jeszcze chwilę temu żyły tak jak my. To nie patologia, której wszystko jedno! Nasi goście początkowo nic nie chcieli przyjąć. Myśleliśmy że się wstydzą. A okazało się, że mają jedną walizkę i obawiali się gdzie to pomieszczą jeśli trzeba będzie uciekać dalej... warto im wytłumaczyć, że w razie przeprowadzki niepotrzebne rzeczy mogą zostać u Ciebie.
Dzień drugi był lekcją tolerancji, wyrozumiałości i cierpliwości. Dzieci zaklimatyzowały się szybko. Jak to dzieci. Nie potrzebują rozmawiać. Za to lubią biegać, krzyczeć, skakać, przewracać...Licz się z tym przyjmując rodzinę z dziećmi. Spacer po okolicy i Xbox załatwił sprawę ;) Nam dorosłym by się dogadać z pomocą przeszedł translator - ta aplikacja okazała się niezbędna przez cały ich pobyt. Choć przez pierwsze trzy dni niewiele rozmawialiśmy. Smutek i tęsknota za krajem i bliskimi była barierą nie do przeskoczenia.
Tutaj dobra rada- daj czas by ochłonąć, daj kod do domowego WIFI i możliwość swobodnego porozmawiania z bliskimi. Ważne tez jest weryfikowanie wiadomości, które śledzą non stop przez internet. Nie zawsze to co czytają jest zgodne z prawdą! Warto zaobserwować przez pierwsze dni czy nasi goście mają podstawowe rzeczy pierwszej potrzeby i zapewnić im do nich swobodny dostęp- szczoteczki do zębów, podpaski, ręczniki, bieliznę, piżamy... To rzeczy, których najczęściej zapominają przy szybkim pakowaniu i ucieczce. Warto zaproponować szlafrok- u nas wszyscy goście je dostali i traktowali na codzień jako domowe ubranie typu dresy. W pierwszych dniach zmagaliśmy się z brakiem apetytu u wszystkich. Zachodziliśmy w głowę czy może im nie smakuje to co szykujemy, bo najchętniej jedli chleb z masłem.
Kiedy ugotowali nam barszcz ukraiński (pyszny!!!) - okazało się, że brakowało nam w nim przypraw ( a to była wersja na ostro podobno ). No więc wnioski nasunęły się same- mniej przypraw, proste dania i poszło jakoś ;) U nas najlepiej sprawdzil się rosół, mielone, ziemniaki i makaron pod każdą postacią, chleb z nutellą, pizza, pierogi... W pierwsze dni zmniejszony apetyt spowodowany był też przeżytym stresem. Więc czas, czas i jeszcze raz cierpliwość ;) Aby pomóc naszym gościom działaliśmy dwutorowo- w domu maksimum skupienia uwagi na gościach i ich potrzebach, poza domem załatwianie pomocy urzędowej i innej... Ważne by pomóc załatwić sprawy urzędowe i być obecnym przy ich załatwianiu (można załatwić status uchodźca lub migranta- każdy daje inne możliwości)- zawsze to wsparcie osoby do której mają choć odrobinę zaufania, no i łatwiej wypełnić dokumenty w naszej obecności. Udaliśmy się po pomoc do PCK i tutaj ogromne ukłony dla nich, bo wsparli nas bardzo we wszystkim. Warto też udać się do MOPS po kartę żywnościową dla migrantów- i tutaj także otrzymaliśmy super wsparcie!
Oczywiście nadal oferowano nam tutaj na grupie i w wiadomościach priv formę gotowych obiadów z czego korzystaliśmy i za co jesteśmy wdzięczni! W ten sposób nasi goście jedli jeden obiad ok 13- 14 kiedy my byliśmy w pracy i drugi razem z nami kiedy wracaliśmy z pracy i gotowaliśmy obiad dla nas. Zawsze goście mieli możliwość zjeść coś co im bardziej odpowiadało i w czasie kiedy rzeczywiście odczuwali głód. Trzeciego dnia pobytu naszych gości dotarło do mnie, że trzeba zadbać o formę psychiczną naszych gości i edukację dzieci. Samo jedzenie to nie wszystko.
Uruchomiliśmy nasze kontakty i w ten oto sposób już w czwartej dobie zaoferowano w NJN i Akademii Tańca Perfect ruchowe zajęcia dla dzieci i ich mam, a w Concordii Knurów trening pilkarski dla 12-letniego Artura. Wtedy też pierwszy raz zobaczyliśmy uśmiechy na wszystkich twarzach i radość w oczach. Uczucie nie do opisania! To był strzał w 10tkę! idąc dalej tym torem napisaliśmy do House of Air i do Aquadromu - tam również bez wahania dostaliśmy dla naszych gości darmowe wejściówki! Otwartość serc na cudze nieszczęście jest ogromne!!! To bardzo buduje. I nie chodzi o to, że żebraliśmy, że ich rozpuszczamy, że uczymy nieróbstwa, że korzystamy na cudzej krzywdzie.. nic z tych rzeczy! Ratujemy w ten sposób czyjeś utracone dzieciństwo, odciążamy psychikę która ledwo zipie, rozładowujemy przez ruch nagromadzony stres... i żeby nie było wątpliwości- my płaciliśmy za siebie wszędzie zgodnie z cennikiem. I nie żałujemy- spędziliśmy razem czas, zbudowaliśmy relację, zaufanie... Na zbliżający się dzień kobiet nasze Panie otrzymały nawet vouchery na manicure od EM Salon urody i stylizacji paznokci - Ewelina Mazur a od dobrej duszy torebkę z kosmetykami do makijażu- i wiecie co? Popłakały się ze szczęścia!!! Powiedzialy, że tyle dobrego ich spotyka. Może to nie są rzeczy niezbędne, ale za to jak bardzo poprawiają nastrój! Dzieci chodzą po domu uśmiechnięte, radosne... Dzięki pomocy MSP1 mogą przyjść do szkoły na zajęcia plastyki i lekcję wychowawczą u syna. U córki 14latnia Karina spędziła cały dzień w knurowskim Technikum. Mamy mogą dzieci zapisać na stałe i regularne zajęcia w szkole- pewnie niewiele zrozumieją, ale będą miały kontakt z rówieśnikami i nie będą nudzić się w domu. Szkoła bardzo wspierała nas w działaniach. Nie zostawiła nas nawet na moment samych. Pomogli w zdobyciu literatury w j. Ukraińskim i dzieci czytają teraz książkę, by nie zapomnieć swojego ojczystego języka. Mamy zresztą też! Wzruszam się , gdy na nich patrzę.
Dziś przeprowadziliśmy naszych gości do samodzielnego mieszkania. Dzięki ogromnemu sercu właścicieli mieszkania, rodzina weszła na gotowe, w pełni umoblewane i wyposażone 2 pokoje. Chcą żyć samodzielnie. W poniedziałek podejmują pracę- bez znajomości języka, mocno poniżej swoich ambicji i kwalifikacji zawodowych, ale za to z wiarą że podołają. Byle przetrwać trudny dla nich czas i wrócić w ramiona ukochanych mężów i ojców. Żegnaliśmy ich dzisiaj z łezką w oku. Jutro znów się spotykamy, ale będzie to już zupełnie inne spotkanie,- towarzyskie, jak z członkiem rodziny...
Jeśli nadal masz wątpliwości czy pomagać- wyobraź sobie moment, kiedy idziesz przez przedpokój i nagle obce dziecko podbiega, tuli się do Ciebie i mówi łamaną polszczyzną "dziękuję". Ono nie dziękuje tylko za to co przez parę dni od Ciebie dostało, ono dziękuje za odzyskane dzieciństwo, radość jakiej doświadcza i za uratowanie życia- jego i jego mamy.
Nadal masz wątpliwości czy pomagać???