AKTUALIZACJA (GODZ. 13.30, 5.12)
W kopalni Bielszowice wciąż trwają poszukiwania drugiego z górników. To 42-letni ślusarz. Ratownicy nadal nie nawiązali z nim kontaktu. Po sygnale z jego lampki ustalili natomiast, że powinien znajdować się ok. 9 metrów od miejsca, w którym znaleziony został jego młodszy kolega. Przypomnijmy, że 31-latka wyciągnięto na powierzchnię dziś po północy. Obecnie przebywa w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu, gdzie przeszedł kompleksowe badania. Jest w dobrym stanie. Rano w szpitalu odwiedziła go żona.
- Uratowany górnik utrzymuje, że w momencie wstrząsu obaj byli blisko siebie. Jego uratowało schronienie się w szczelinie, która powstała w momencie obwału. Odniósł ogólne obrażenia, ale nie został przysypany – wyjaśnia Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.
Trudno precyzyjnie określić, kiedy ratownikom uda się dotrzeć do miejsca, w którym może znajdować się drugi z górników. Warunki pod ziemią wciąż są bardzo trudne – ekipy pracują ręcznie, przeczołgując się przez rumowisko, bez możliwości podłączenia większych urządzeń.
Dodajmy, że po zakończeniu akcji ratunkowej, wyjaśnieniem wypadku w Bielszowicach zajmie się Okręgowy Urząd Górniczy.
AKTUALIZACJA (GODZ. 12.00 5.12)
Stan ogólny 31-letniego górnika przebywającego w Wojewódzkim Szpitalu Wielospecjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu lekarze określają jako dobry.
- Poszkodowany został przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy naszej placówki ok. godz. 1 w nocy - mówi Tomasz Świerkot, rzecznik prasowy szpitala. - Tu przeszedł pełną diagnostykę w zakresie tomografii komputerowej całego ciała. Nie stwierdzono złamania dolnych kończyn. Jedyne, co stwierdzono, to rana szarpana nogi i dodatkowo złamanie kości w obrębie twarzoczaszki, które nie zagraża życiu i zdrowiu pacjenta. Został on przekazany na Oddział Ortopedii, gdzie przebywa od nocy. Jest zaopatrzony, wydolny oddechowo i krążeniowo.
AKTUALIZACJA (GODZ. 7.00 5.12.)
Około godz. 0.30 ratownicy dotarli do pierwszego z dwóch poszukiwanych górników. Był przytomny, kontaktowy, skarżył się na uraz pleców i krwawienie. Przetransportowano go na powierzchnię. Przetransportowano go do Szpitala św. Barbary w Sosnowcu.
AKTUALIZACJA (GODZ. 22.15)
W należącej do Polskiej Grupy Górniczej kopalni Bielszowice (część KWK Ruda) trwa akcja ratownicza. Ratownicy wolno posuwają się w kierunku pierwszego z odnalezionych górników. Jak informuje Tomasz Głogowski, rzecznik PGG, do pokonania zostało kilka metrów, ale warunki, w których pracują zastępy ratowników są bardzo trudne - prace wykonywane są ręcznie, trzeba też ciąć zawalony sprzęt.
Według obecnych prognoz, pierwszego z górników, z którym udało się nawiązać kontakt, będzie można wyciągnąć nad ranem. Wciąż nie ma natomiast kontaktu z drugim z przysypanych pracowników.
AKTUALIZACJA (GODZ. 20.45)
Ratownicy zlokalizowali położenie drugiego z górników przysypanych w kopalni Bielszowice.
- Wskazania z jego aparatury pokazują, że jest ok. 10 metrów od górnika, z którym ratownicy wcześniej nawiązali kontakt. Jemu udało się przekazać wodę i koc. Rozmawiał z ratownikami. Mówił, że jest obolały i potłuczony, ale ma możliwość poruszania się – informuje Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej. Z drugim z górników na razie nie ma bezpośredniego kontaktu.
Dotarcie do obu może potrwać nawet kilkanaście godzin.
- Tych kilka ostatnich metrów to bardzo trudny odcinek. Ratownicy pracują ręcznie, jest tam ciężki sprzęt do rozcięcia – mówi Głogowski.
AKTUALIZACJA (GODZ 19:53)
- Ratownicy nawiązali kontakt wzrokowy i głosowy z jednym z dwóch górników poszukiwanych od sobotniego rana po wstrząsie w kopalni Bielszowice - relacjonuje rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.
AKTUALIZACJA (GODZ.18.15)
Jak informuje serwis Outriders, ratownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego zlokalizowali jednego, młodszego z dwóch poszukiwanych od rana górników. Nawiązali z nim kontakt słowny.
AKTUALIZACJA (GODZ 17.00)
Jak powiedział Rajmund Horst, wiceprezes zarządu PGG ds. produkcji, ratownikom udało się zlokalizować sygnały z lamp zaginionych górników, znajdują się one 10 lub 20 metrów od miejsca, do którego dotarli ratownicy. Nadal jednak ratownicy są bez kontaktu wzrokowego z zaginionymi górnikami. Akcja potrwa jeszcze kilka lub kilkanaście godzin.
AKTUALIZACJA (GODZ. 15.15)
- Zaginieni górnicy mają 42 i 31 lat. To doświadczeni pracownicy. Ich rodziny zostały poinformowane o prowadzonej akcji ratunkowej i objęte opieką psychologiczną – poinformował Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.
Na miejscu pracuje obecnie ok. 30 ratowników: z kopalni Bielszowice oraz sąsiednich zakładów, a także z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Wszyscy starają się dotrzeć do poszkodowanych, ale zawalony odcinek chodnika liczy 50-60 m.
AKTUALIZACJA (GODZ. 13.10):
Robert Wnorowski z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego poinformował, że chodnik zawalił się na długości około 50 metrów, a ratownikom nadal nie udało się nawiązać kontaktu z zaginionymi górnikami.
"Trwa trudna akcja ratownicza, bo uwięzione pod ziemią są dwie osoby. Jestem w tej sprawie w stałym kontakcie z wojewodą śląskim Jarosławem Wieczorkiem" - poinformował na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.
AKTUALIZACJA (GODZ. 12.01):
W akcji poszukiwawczo-ratowniczej udział bierze dwudziestu zawodowych ratowników, którzy dotarli już do zawalonej ściany, przez którą przebijają się metr za metrem, aby dostać się do miejsca, w którym pracowali zaginieni górnicy.
Dowiedzieliśmy się także, że w zagrożonym rejonie pracowało trzech górników, pod ziemią było w sumie siedmiu. Pięciorgu udało się wydostać na powierzchnię bez obrażeń.
WCZEŚNIEJ PISALIŚMY:
Do wstrząsu doszło w sobotę, 4 grudnia, przed godz. 9.00 w KWK Ruda Ruch Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Jak ustaliliśmy, miał on siłę 2,5 w skali Richtera. Rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski przekazał mediom, że na poziomie 780 metrów doszło do osunięcia ściany i stracono kontakt z dwoma górnikami.
O zdarzeniu poinformowana została Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego.
- W sumie na miejsce rozdysponowano cztery zawodowe zastępy ratownictwa górniczego - poinformował Robert Wnorowski, rzecznik CSRG. To dwudziestu ratowników oraz lekarz dyżurny. - Trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza - dodał Robert Wnorowski.